czwartek, 21 marca 2013

II miejsce w X Regionalnym Konkursie Literackim "O złote pióro" "Od magii świata do magii słowa"

20 marca 2013r. odbyła się gala wręczenia nagród w X Regionalnym Konkursie Literackim „O złote pióro” pod hasłem „Od magii świata do magii słowa” organizowanym przez Młodzieżowy Dom Kultury „Iskra” w Pile, Powiatową i Miejską Bibliotekę publiczną im. Pantaleona Szumana w Pile oraz Fundację Literacką im. Agnieszki Bartol. Odbywał się on w czterech kategoriach: szkoła podstawowa, gimnazjum, szkoły średnie oraz studenci. W konkursie wzięło udział 71 autorów, którzy nadesłali 355 utworów wierszem i prozą. Prace konkursowe zgłosili młodzi twórcy z Piły, Wysokiej, Wyrzyska, Łobżenicy, Miasteczka Krajeńskiego, Białośliwia, Nowej Wsi Ujskiej i Wałcza.
Gala rozpoczęła z małym opóźnieniem od piosenki przygotowaną przez dziewczynę ze Studia Piosenki w MDK „Iskra” w Pile. Na początku przewodnicząca jury Zuzanna Przeworska powitała wszystkich przybyłych i przedstawiła skład jury i krótko jeszcze wprowadziła w tę dzisiejszą uroczystość.
Nastąpiło wręczenie nagród. Najpierw szkoła podstawowa, gdy doszło do kategorii gimnazjum siedziałam w niepewności, podnieceniu i stresie. Wywołano mnie po odbiór drugiej nagrody za żonglerkę słowem sięgającą „wiary w absurd” w wierszach „Jeruzalem”, „Utracony konkret” i „Obojętność świata” Nagrodę w postaci dyplomu i zbioru wierszy Zbigniewa Herberta wręczył mi Jan Arski(członek jury). Podczas recytacji wyróżnionego wiersza(niektórzy wiedzą o mojej wadzie wymowy) kilka razy się zająknąłem. Na miejsce wróciłem w niedowierzaniu i ekscytacji.
Następnie podano wyniki w kategoriach szkół średnich i studentów. Na koniec Jan Arki w nawiązaniu do tytułu Antologii Młodych Twórców "Z głową w chmurach" rzucił myśl: "Chodźcie z głową w chmurach, ale od czasu do czasu patrzcie pod nogi aby się nie potknąć". A już po zakończonej gali odbyło się wspólne zdjęcie laureatów.






Utraconykonkret

Płynę na łodzi nostalgi iuczuć
Na falach utraconych marzeń

Tęsknota układa się do snu
Zapominając moim istnieniu

Gdzie tylko rzucę okiem
Nie ma nic wartego konkretu

Nigdzie szukać nawet Homunkulusa
Który heroicznie zbawiłby mój świat

tylko dzień mego westchnienia
wróciła we mnie wiara absurd

 Jeruzalem

Zmierzam do Jeruzalem
Na spotkanie niewidzialnym Bogiem

Wchodzę siódma bramą
W ósmy dzień tygodnia

Idę na sądny dzień
Od którego nie ma wykrętów

Przemierzam uliczki wołające
Szukam zamkniętego wieczernika

Dotarłem do drzwi na klucz zamkniętych
Obok były drugie otwarte na oścież

Zaślepieni wrotami widzianymi przez Franciszka
Wchodzili tam wszyscy nie patrząc bok

Otworzył mi ktoś drzwi skrzypiące
zerknął powiedział:

Zostało ostatnie miejsce
Wejdź bo ono jest dla ciebie


Obojętność świata

Upijam się milionami myśli
niczym bibosz, który chojrakuje

Zwalniam miejsce w sercu
oddając je w asumpt dla kogoś

Czytam dystychy wspominając desusy
mej miłości która była dualizmem

Moje dementi zmiata plotki
które były jak niepotrzebny deseń

Mój obłęd spowija sens życia
nie dając się wybić ponad szarość

Zapomniany siedzę na ławce w parku
wokoło tylko zatraceni amanci

niedziela, 17 marca 2013

Advocatus diaboli

kto zechce mnie bronić?
kto zechce walczyć o upadłego?
chyba tylko szarlatan
który postradał zmysły

a jednak
znalazła się osoba
tak samo upadła
wodząca ślepego

razem błądzimy
razem w przepaść nicości spadamy
bronimy czynami złych przekonań
które w nas zamieszkały
i nie raczą wyprowadzić

piątek, 8 marca 2013

Sede vacante

Nadszedł czas następnego syna Piotra
który ma usiąść na kolejnym w rzędzie tronie
na ósmym wzgórzu Rzymu

Pozostawił pusty herb na balkonie Bazyliki
który będzie trzeba wypełnić

Porzucił trzy korony zwieńczone krucyfiksem
które spoczną już na innej głowie

Zebrała się purpurowa szlachta
dokonać wyboru białego kapłana
który podniesie upuszczoną belkę krzyża
i pokona kolejny odcinek

sztafety papieży

wtorek, 5 marca 2013

Świeca

Jasny płomyk wonnej świecy
kontrastuje z ciemnością nocy

Rozjaśnia mrok czułości serca
brnąc dalej w smaczki barwności
wkraczającej by odmienić los

A płomyczek tkwiący na knocie
bierze krok w kolejne centymetry
owocu roju pracowitych pszczół
wypalając go do ostateczności

I znów blask świecy
przytłacza zbuntowana codzienność

zatrzymując zbłąkanego wędrowca