środa, 28 listopada 2012

Niespodziewany prezent (cz.6)

* * *
   Gdy wyszli z pizzerii Michał z Magdą poszli w kierunku jego domu. Był już wieczór i słońce powoli zbliżało się do horyzontu. Dziewczyna była zachwycona spędzonym dniem z chłopcem. Czuła głęboko w sercu, ze naprawdę go kocha i nie jest jednym z przejściowych chłopaków. On, który teraz głowę miał w chmurach czuł to samo, jednak nie tak mocno jak ona. Kiedy dotarli do domu okazało się, że oprócz jego starszego brata, który był obecnie zaślepiony komputerem nikogo innego nie było. Z krótkiej rozmowy dowiedział się, że rodzice wrócą późno. Michał powiedział swojej ukochanej aby poczekała przez chwilę w salonie.
   Poszedł do swojego pokoju i wyjął z spod łóżka tajemnicze pudełko, z którym wczoraj wrócił do domu. Wziął je i przemknął niepostrzeżenie do salonu. Położył je na stoliku obok poza zasięgiem oczu Magdy. Michał zastał dziewczynę siedzącą na sofie.
  - Już myślałam, że zapuszczę tu korzenie. - zażartowała.
   Faktycznie mogła je zapuścić, bo nastolatek długo zastanawiał się przed otwartym pudełkiem w swoim pokoju czy ten prezent się jej spodoba zanim do niej wrócił.
  - Mam coś dla Ciebie. - zakomunikował.
  - A co? - zapytała podejrzliwie spoglądając swoim wzrokiem na chłopca.
  - Dobrze wiesz, że denerwuje mnie jak spoglądasz na mnie tym swoim wilczym wzrokiem...
  - Przepraaaszam. - przerwała mu i po chwili dłuższego milczenia dodała. - A pokażesz mi tę niespodziankę czy będziemy tak stać w nieskończoność?
   Michał zerwał kontakt wzrokowy. Podszedł do stojącego za filarem stolika, i podniósł z niego karton. Pokazał go Magdzie. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła i ze zdziwienia zakryła oczy dłońmi. Domyśliła się wszystkiego po napisie na pudełku. Podszedł do niej i otworzył je z radością. Magda nie mogła wydusić z siebie słowa i z wrażenia usiadła z powrotem na sofie, jej oczom ukazały się...
KONIEC

niedziela, 25 listopada 2012

Niespodziewany prezent (cz.5)

* * *
   Idąc do Magdy w niedzielę głęboko rozmyślał i gdyby dziewczyna nie krzyknęła do niego z okna to pewnie by przeszedł koło jej domu i poszedł dalej. Otrząsnął się i poczekał aż ona wyjdzie.
  - Cześć. - powiedzieli jednocześnie.
  - Zapraszam do kina. - rzekł chłopak z grzecznością dżentelmena w głosie.
   Wziął ją za rękę. Ona ubrana była w czerwone rurki i białą bluzeczkę. On natomiast miał krótkie spodnie, niebieską koszulkę z nadrukiem i markową czapkę. Szli w kierunku centrum rozmawiając ze sobą, wymieniali ciepłe słówka i przytulali się.
  - Cieszę się, że dostaliśmy się do tej samej szkoły. - zaczęła.
  - Ja też się cieszę. Będziemy się codziennie widzieć. Poza tym idziemy do dobrej szkoły, bo I LO im. Karola Marki ma dobry poziom. - odpowiedział kończąc krótki temat.
   Kupili bilety i popcorn. Para udała się na salę kinową, gdzie po kilku minutach rozpoczęła się projekcja filmu „Step Up 3D”. Na sali byli prawie sami. Przez cały czas trzymali się opuszkami palców, a pod koniec seansu Michał niepewnie podsunął się do Magdy. Ona od razu zrozumiała o co chodzi i bez zastanowienia zarzuciła mu ręce na szyję. Gdyby porównać obraz na ekranie i ten z ostatniego rzędu siedzeń nie było by żadnej różnicy.
  - Zgłodniałaś? - zapytał ją po wyjściu z kina.
  - Trochę.
  - A lubisz pizze? - zapytał niepewnie.
  - Chorego się pytasz. - odpowiedziała ironicznie. - Uwielbiam!
   Dwie ulice dalej znajdowała się dobra pizzeria, do której chłopiec zaprowadził swoją ukochaną. Usiedli przy stoliku i wybrali z menu dużą Margaritę. Jedli robiąc przerwy na uśmiechy. W pewnej chwili chłopiec spojrzał w na stolik w drugim końcu lokalu. Siedzieli przy nim Jarek i Kuba. Na ich stoliku pizzy jeszcze nie było, najwyraźniej dopiero co weszli. „O nie! Tylko nie to!” krzyknął w myślach. W tym samym momencie jeden z chłopców również odwrócił wzrok i ich spojrzenia się zetknęły. Chłopak coś szepnął do swojego towarzysza, który zaraz też podniósł wzrok. Podeszli do ich stolika.
  - Witajcie. - przywitali ich chłopcy.
  - Cześć chłopcy. - odpowiedziała Magda.
  Zachowanie dziewczyny było zupełnie inne niż Michała, który na powitanie ledwo co burknął coś pod nosem. Zaraz zaczęła ich wypytywać o różne sprawy.
  - Skąd się tu wzięliście?
  - Założyłem się z Kubą, że nie zdoła zrobić rock'n'rolla na desce. - tłumaczył Jarek - No i zakład był na postawienie pizzy. No i niestety przegrałem.
  - Niemożliwe. Ja nad nim pracuję już prawie od dwóch miesięcy. - włączył się do rozmowy Michał zaintrygowany tym, że kolega pierwszy wykonał trik, nad którym oboje pracowali.
  - Wystarczy odpowiednia technika i trochę umiejętności oraz coś co ja nazywam fartem.
  - Niemożliwe. - szepnął tym razem chłopiec, ale tak, że reszta słyszała.
  - Jak chcesz pokażę ci go następnym razem. A poza tym Jarek widział jak go robiłem. - wyjaśnił Kuba.
   Jarek oczywiście potwierdził. Jednak Michał nie mógł się z tym pogodzić. Wielu mu mówiło, że nie zawsze może być pierwszy, czasem będzie ostatni. Rozwinęła się wśród nich dalsza rozmowa i Michał przestał być zły na kolegów, że zepsuli mu randkę z dziewczyną.

* * *

czwartek, 22 listopada 2012

Niespodziewany prezent (cz.4)

* * *
   Następnego dnia po południu chłopak był umówiony z kolegami w skateparku. Wyruszył zgodnie z planem zabierając swoją deskę na której był wymalowany od spodu napis „ALMOST” na zielono-niebieskim tle. Po drodze przejeżdżając koło dziewczyn wykonał kilka trików, które odwzajemniały mu się uśmiechem. Dotarł tam w nieco 20 minut jazdy.
  - Siema Michał. - zawołał Jarek, jego kolega.
  - Witajcie. - odpowiedział mu witając także pozostałych.
   Jest to duży skatepark z bardzo szerokimi rozpędami i urozmaiconym funboxem. Poza tym w skateparku znajdują się dwie rampy, poręcze, skocznia, quartery i grindbox do którego przymierzał się właśnie Michał, aby spróbować grinda. Kuba zatrzymał go łapiąc go za ramię widząc skejta, z którym mógłby się zderzyć.
  - Co robisz? Powaliło cię - powiedział Michał wskazując palcem na czoło.
  - Chyba ciebie. Patrz - i pokazał mu tego skejta, z którym miałby się zderzyć – Zapomniałeś aby zawsze sprawdzać czy ktoś przed tobą nie zaczął jechać na przeszkodę.
  - Sorry, zapomniałem. - odpowiedział przyjmując pouczenie kolegi z pokorą.
   Teraz chłopak rozejrzał się. Pusto. Ruszył. Dotarł do przeszkody i wykonał klasycznego grinda. Ruszył dalej ku poręczy, nad którą wykonał kick-flipa, potem przeszedł do Indy Graba. Na koniec dopełnił wszystko boardslide'lem. Jego koledzy nie marnowali czasu i jeden po drugim na ile wolne były przeszkody również wykonywali triki.
   W pewnej chwili Michał poczuł wibracje w kieszeni. Wyjął komórkę i przeczytał SMS-a od Magdy. „Kocham Cię Michaś” - brzmiał on. „Ja Ciebie też Madzia. Do jutra” - wystukał na klawiaturze, wysłał i schował telefon z powrotem do kieszeni.
   Oprócz skejtów po rampach jeździli też chłopcy na BMX-ach. Jednak większą część obecnych stanowili skejci. Z boku poczynaniom chłopców przyglądały się dziewczyny siedzące na ławkach. Gdy ktoś wykonał jakiś popisowy trik klaskały, a poza tym rozmawiały pomiędzy sobą śmiejąc się co chwilę.
   Pod wieczór chłopiec wrócił do domu z dziwnym pakunkiem. Było to prostopadłościenne pudełko ozdobione napisem jednej z firm. Przemycił je do swojego pokoju i schował.

* * *

niedziela, 18 listopada 2012

Niespodziewany prezent (cz.3)

* * *
    Trzymali się za rękę przed jej domem i w milczeniu na siebie patrzyli. Patrzyli i patrzyli, i tak chyba w nieskończoność. Samochody jeździły koło nich, przechodnie przechodzili nawet ktoś wyjrzał przez okno. Wymienili spojrzenia i przytulili się. Nastąpiło kilka całusów.
  - Zapraszam cię Madzia w niedziele do kina. Grają akurat „Step Up 3D”. Chyba lubujesz w takich filmach?
  - Ależ to cudowne. Jeszcze żaden chłopak mnie nie zaprosił. A przynajmniej tak jak ty. Bardzo chętnie się z tobą wybiorę. - odpowiedziała w zachwycie.
  - Przyjdę po ciebie. - obiecał i pożegnał ją. - To cześć, do zobaczenia Madzia.
  - Cześć Michaś, do niedzieli. - odpowiedziała pożegnalnie Magda.
   Chłopak powoli włócząc po drodze nogami z rękoma w kieszeniach wrócił do domu.

* * *

środa, 14 listopada 2012

Niespodziewany przeznt (cz.2)

* * *
  - To idziesz nad Śmieszek? - zapytał ostatecznie Kuba, kolega Michała tuż po rozdaniu świadectw.
  - Idę. - krótko aczkolwiek treściwie odpowiedział Michał na pytanie kolegi.
  - My tam się wybieramy za około półtorej godziny, dojazd oczywiście własny, jednak większość wybiera rower. - wyjaśnił po krótce i pożegnał go. - Cześć.
   Michał nic nie odpowiedział, zastanawiałsię czy warto jest, po co iść? Gdy się tak zastanawiał naszła go taka myśl, że przecież to będzie ich ostatni taki klasowy wypad gdziekolwiek. Tak, więc zdecydował się pójść.
   Wychodząc krzyknął na całe mieszkanie.
  - Mama, idę nad Śmieszek będę za dwie, no trzy godziny!
  - Dobrze. - odkrzyknęła mu mama.
   Chłopiec postanowił wbrew logice pójść pieszo, bowiem jego dom był w odległości prawie pół godziny szybkiego marszu od jeziora. Po przybyciu na miejsce rozejrzał się dookoła. Panował gwar i skwar. Piaszczysta plaża, a wokoło na niej rozłożonych kilka koców. Dzieci z matkami jak również nieopodal pomostu klasa Michała. Praktyczny brak dziewczyn jak się później dowiedział nie były wtajemniczone, a i tak zapewne urządziły swój własny wypad na działkę Magdy – jednej z dziewczyn w ich klasie. Kuba, kolega Michała, który go wcześniej zapytał czy przyjdzie teraz machnął ręką w zachęcającym geście. Chłopiec podszedł niepewnie.
  - Co taki speszony?! - zapytał Maciek również jego klasowy kolega, który zgrywał teraz pewniaka.
   Michał nie odpowiedział za to rozłożył swój ręcznik i rozebrał się do kąpielówek tak jak wszyscy jego koledzy, którzy już byli na miejscu. Szykowali się do wbiegnięcia do wody gdy jeden z nich zerkał w bok natrafiając na Magdę ich koleżankę z klasy.
Magda weszła na plażę sama i kiedy ich dostrzegła zaczęła iść w ich stronę. To była ta sama dziewczyna, która powinna być na działce z koleżankami. Jak to możliwe, że dowiedziała się o planach chłopaków? Może podsłuchała na korytarzu jak chłopcy gadali o tym w tajemnicy, a może któryś z nich się wygadał. Jedno było jednak pewne: dowiedziała się i teraz nie da się jej stąd wyrzucić.
   Magda ma piękne blond włosy, niebieskie oczy dokładnie takie jak Michał i idealnie symetryczną twarz. A do tego niektórzy jeszcze zauważyli jej pięknie wymodelowanie nogi. Dziś miała na sobie żółtą bluzeczkę z dużym wyzywającym dekoltem i klasyczną mini. Czegoż chcieć więcej?
  - Co ona tu robi? - cicho zapytał Arek, jeden z chłopców.
  - A, bo ja wiem? Musiała się jakoś dowiedzieć. - odpowiedział mu Kuba.
  - Madzia, co tu robisz? - zapytał Michał, gdy dziewczyna podeszła do nich.
  - A tak przechodziłam obok i zobaczyłam was. - odpowiedziała Magda, bowiem rzeczywiście mieszkała w okolicach jeziora.
  - Uważaj, bo uwierzę! Podsłuchałaś nas! - zarzucił jej Jarek.
  - Nie powiem „nie”, ale i nie powiem „tak”. - odparła dziewczyna pozostawiając chłopców w niepewności.
  - Widzicie! - Kuba prawie krzyknął.
   Magda zrzuciła z ramienia swoją torbę na piach obok koca Michała i przysiadła się koło chłopca łapiąc go za rękę. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i wymienili uśmiechy.
  - Uuuu. - cicho skomentowali to ich koledzy.
   Już od dłuższego czasu sympatyzowali ze sobą. Można było poznać w nich prawdziwa miłość, a nie taką ulotną, na chwilę.
   Chłopiec zarumienił się i uśmiechnął. Spojrzał na kolegów z triumfalną miną. Jego koledzy oniemieli - całkowicie ich to zdziwiło. Nie spodziewali się tego akurat po nim. Aż tu nagle dziewczyna objęła go i zbliżyła się mu do twarzy lekko rozchylając usta zachęcając do pocałunku. Mimo wcześniejszych spotkań na pocałunek jeszcze się nie zdecydowali, więc to był ich pierwszy raz. Kolegów zatkało. Coś szeptali, lecz całująca się jeszcze para ignorowała to.
   A na plaży nikt prawie nie zwrócił na nich uwagi. W końcu chłopcy w kąpielówkach i Magdą w bikini wbiegli do jeziora oznajmiając początek wakacji. Chlapali się, podtapiali, nurkowali, bawili i oczywiście pływali. Atrakcji w ich gronie jak zwykle nie brakowało.

* * *

piątek, 9 listopada 2012

Niespodziewany prezent (cz.1)

  - Wstawaj już dziewiąta, a na dziesiątą do szkoły. Zapomniałeś? - zawołała mama Izabela do błogo jeszcze śpiącego Michała. - No już wstawaj!
   Po trzech minutach chłopiec wylazł z łóżka i zaczął doprowadzać się do porządku. Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego a Michał kończy gimnazjum. Jeszcze w piżamie, ale z uczesanymi włosami, umytą buzią i w pełni już przytomny wszedł do kuchni. Na stole stał już talerz z kanapkami, które zaraz szybko spałaszował popijając herbatą z cytryną.
  Po zakończonym posiłku przywdział na siebie garnitur wyprasowany przed chwilą przez jego mamę w iście wojskowym stylu... idealny kant, żadnych nawet najmniejszych zagnieceń czy plam a mimo to czuł, że idzie jak na ścięcie. Wiedział i to dodawało mu otuchy, że po trzech latach starań będzie miał upragniony pasek na świadectwie. A uczył się jak mało co. Miał jednak co sam zawsze przyznaje dobrą pamięć i zapamiętywał dużo z lekcji.
  Gdy po małych opóźnieniach dotarli do szkoły była prawie dziesiąta. Chłopiec szybko pobiegł na halę, aby zająć specjalnie przygotowane miejsce dla każdego z tegorocznych absolwentów. A na sali gwar, hałas, zaduch i podniecenie. Uroczystość rozpoczęła się z małym opóźnieniem. Po krótkich przemowach dyrektora, wicedyrektora i rady rodziców nastąpił ten moment.
  - A teraz nastąpi uroczyste wręczenie absolwentom świadectw przez ich wychowawców. Zapraszam was na środek. - przemówiła dyrektorka szkoły uroczystym głosem.
  Wtedy każda klasa uroczyście przeszła w szeregu na środek sali. Gdy już przyszli licealiści ustawili się w równym szeregu rozbrzmiała muzyka podczas, której wychowawcy rozdawali świadectwa. Przy każdej osobie słychać było powtarzane słowa nauczyciela „Gratuluję”.
  Michał, gdy otrzymał swój dokument ujrzał upragniony od kilku lat – czerwony pasek rozpostarty na całej długości kartki. Zaparło mu dech w piersiach. Gdyby nie wokoło stali ludzie pewnie by się popłakał.

* * *