piątek, 9 listopada 2012

Niespodziewany prezent (cz.1)

  - Wstawaj już dziewiąta, a na dziesiątą do szkoły. Zapomniałeś? - zawołała mama Izabela do błogo jeszcze śpiącego Michała. - No już wstawaj!
   Po trzech minutach chłopiec wylazł z łóżka i zaczął doprowadzać się do porządku. Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego a Michał kończy gimnazjum. Jeszcze w piżamie, ale z uczesanymi włosami, umytą buzią i w pełni już przytomny wszedł do kuchni. Na stole stał już talerz z kanapkami, które zaraz szybko spałaszował popijając herbatą z cytryną.
  Po zakończonym posiłku przywdział na siebie garnitur wyprasowany przed chwilą przez jego mamę w iście wojskowym stylu... idealny kant, żadnych nawet najmniejszych zagnieceń czy plam a mimo to czuł, że idzie jak na ścięcie. Wiedział i to dodawało mu otuchy, że po trzech latach starań będzie miał upragniony pasek na świadectwie. A uczył się jak mało co. Miał jednak co sam zawsze przyznaje dobrą pamięć i zapamiętywał dużo z lekcji.
  Gdy po małych opóźnieniach dotarli do szkoły była prawie dziesiąta. Chłopiec szybko pobiegł na halę, aby zająć specjalnie przygotowane miejsce dla każdego z tegorocznych absolwentów. A na sali gwar, hałas, zaduch i podniecenie. Uroczystość rozpoczęła się z małym opóźnieniem. Po krótkich przemowach dyrektora, wicedyrektora i rady rodziców nastąpił ten moment.
  - A teraz nastąpi uroczyste wręczenie absolwentom świadectw przez ich wychowawców. Zapraszam was na środek. - przemówiła dyrektorka szkoły uroczystym głosem.
  Wtedy każda klasa uroczyście przeszła w szeregu na środek sali. Gdy już przyszli licealiści ustawili się w równym szeregu rozbrzmiała muzyka podczas, której wychowawcy rozdawali świadectwa. Przy każdej osobie słychać było powtarzane słowa nauczyciela „Gratuluję”.
  Michał, gdy otrzymał swój dokument ujrzał upragniony od kilku lat – czerwony pasek rozpostarty na całej długości kartki. Zaparło mu dech w piersiach. Gdyby nie wokoło stali ludzie pewnie by się popłakał.

* * *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz